sobota, 28 czerwca 2014

Rozdział 10

*Oczami Laury*
-A ten to kto?-spytał poirytowany Ross, kiedy tylko do nas podszedł.
-Eliot-mój kuzyn wystawił dłoń w jego kierunku.
-Ross Lynch-odpowiedział z zaciśniętymi zębami i chyba troszeczkę za mocno ścisnął rękę mojemu kuzynowi.
-Laura?-spytał Eliot.
-Tak?-odpowiedziałam.
-Nadal masz ten sam numer?-spytał.
-Oczywiście.
-To może zadzwonię do ciebie innym razem, bo teraz muszę wracać. To do zobaczenia!-krzyknął i odszedł.
-Kto to był?!-warknął na mnie Ross.
-A co cię to obchodzi? Moje życie i mam prawo z nim robić co tyko zechcę! Tobie nic do tego z kim się spotykam! Zrozumiano?!-uniosłam się za mocno. Wiem, nie powinnam.
-Przepraszam-powiedziałam ze skruchą i ruszyłam w stronę domu. Po chwili kątem oka zobaczyłam, jak koło mnie pojawia się chłopak.
Szliśmy w milczeniu. Po chwili coś sobie przypomniałam.
-Popcorn!-krzyknęłam i ruszyłam biegiem za siebie. Spojrzałam na zegarek. No nie! Za trzy minuty zamykają sklep. Obym zdążyła. Dziś to mam pecha!
Doszłam do sklepu. Ross chyba został gdzieś w tyle. Podeszłam i już miałam złapać za klamkę i pociągnąć drzwi w celu otworzenia ich, kiedy nagle sprzedawczyni zmieniła tabliczkę z ,,open" na ,,closed".
-Szlag!-kopnęłam z całej siły w kamień leżący obok mnie. Po chwili usłyszałam jakiś przyspieszony oddech.
-Ty to masz chody!-Ross uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam gest.
-Ale i tak zamknięte-zrobiłam smutną minkę.
-Ja się tym zajmę-powiedział tajemniczo i pociągnął za klamkę. Zamknięte. Poszedł gdzieś zostawiając mnie samą. Po chwili słyszałam jakieś krzyki, podniesiony głos i po chwili Lynch wrócił z trzema paczkami popcornu.
-Jak to zrobiłeś?-zapytałam nie dowierzając.
-Kotku, ja jestem Ross Lynch. Mnie każdy ustępuje-powiedział z pewnością.
-Jesteś pewien?-spytałam po chwili. Przecież ,,Każdy" to nie ja, c'nie?
-Może nie do końca-przybliżył się do mnie, ale nie za blisko, bo uciekłam. Zaczęłam się histerycznie śmiać. Po chwili wpadłam na czyjąś sylwetkę. Najwyraźniej męską, bo poczułam niezłe uderzenie.
-Ładnie to tak samemu w nocy chodzić?-jakiś typ, którego twarzy nie widziałam zaczął się do mnie przystawiać.
-O tej porze jest baaarodzo niebezpiecznie-z ciemności wyłonił się drugi.
-A szczególnie dla takich ładnych dziewczyn, jak ty...-kolejni dwaj. Ej! No co jest?
-Zgubiłam się, przepraszam. Już sobie idę-wstałam z ziemi i chciałam pójść, kiedy nagle jeden z nich złapał mnie za nadgarstek.
-Kto powiedział, że możesz?-spytał przez zaciśnięte zęby.
-Ej, casanova! Przystopuj trochę, bo ona jest ze mną-za mną nagle pojawił się Lynch. Może jednak dobrze, że z nim poszłam?...
-A ty to kto?-spytał jeden z bandziorów. Nie widzieli jego twarzy. Na jeden skrawek w tym parku, czy czymś tam padało światło. Ross niczym bestia z ,,Pięknej i Bestii" podszedł do światła i ukazał swą twarz.
-Lynch? A c-co ty t-tu rrrobisz?-ten, co mnie trzymał za nadgarstek zaczął drżeć, tak samo jak jego głos.
-Mam ci po raz kolejny przyłożyć?-przyłożył mu pięść do twarzy nie robiąc żadnej szkody. Na razie...
Po chwili poczułam jak gostek mnie puszcza, a reszta razem z nim ucieka. A ja? Wstałam, podbiegłam do Lyncha i przytuliłam go z całej siły wtulając się w niego jak w pluszowego misia.
Chłopak stał chwilę w osłupieniu, nie wykonując żadnego ruchu. Po chwili jednak odwzajemnił gest i przytulił mnie do siebie.
-Dziękuję-szepnęłam. Czułam jak się uśmiecha.
-Drobiazg-odpowiedział i zaczął nami kołysać. Czułam się tak przyjemnie w jego umięśnionych ramionach. Emmm, co ja powiedziałam?
- Okej, chodźmy już. - chrząknęłam odrywając się  od niego.  Szliśmy powoli nie śpiesząc się, zerkaliśmy na siebie od czasu do czasu, śmiejąc się przy tym.
- Jesteśmy! - krzyknęłam, a następnie rzuciłam popcorn do mikrofalówki i poszłam z blondynem do pokoju.
- Idź go przypilnuj, a ja idę spać. - powiedziałam do siostry która rozmawiała z naszymi gośćmi.
- Dzięki siostra. Dobranoc. -  podeszła do mnie i przytuliła.
- Miłego oglądania wszystkim. - ziewnęłam, obdarowując wszystkich uśmiechem, i podreptałam do mojego pokoju. Umyłam się, przebrałam w piżamę, wyszłam z łazienki którą mam w pokoju.
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAA! Ross, co ty tu robisz? - krzyknęłam przerażona, gdy zauważyłam że siedzi na moim łóżku.
-Miłe powitanie, dzięki.
- Sory, ale przestraszyłeś mnie. - uspokoiłam si trochę. - Co cię tu sprowadza? - ciągłam.
- Chciałem porozmawiać.- odparł spokojnie.
- Nie masz nic do mówienia, dziękuje że mnie uratowałeś dzisiaj. - spojrzałam na  niego i powoli podchodząc.
- Nie mogę przestać myśleć o tobie. - rzekł.
- Eee.. - szepnęłam.
- Mogę cię zapytać o coś? - spytał. Kiwnęłam twierdząco głową.
- Czy mam u ciebie jakieś szansę? - Byłam zszokowana.
- Ross..- westchnęłam i usiadłam obok niego.
- Rozumiem, wiem że mi nie ufasz, lepiej ci nic nie zrobię bo twój chłopak Eliot mnie pobije. - zaśmiał się.
- To nie mój chło...- nie dał mi dokończyć.
- Kiedy będziesz gotowa, to powiedz mi, proszę. - szepnął mi do ucha. - A teraz dobranoc, najsłodsza. - ucałował mnie w policzek i wyszedł z pokoju. I co ja mam myśleć? Mówi prawdę czy ma ze mnie bekę? Walnęłam się na łóżko, ale przedtem zgasiłam światło. Co za dzień - pomyślałam. Złapałam się za policzek i uśmiechnęłam do siebie. Jutro nowy dzień.

Mamy 10 rozdział. Myślę że jest troszeczkę dłuższy ;). Zostawiamy go wam do ocenienia. ;) Loffkam :*. Najlepszych wakacji kochane aniołki x. ~ RYBA XDD.
Pierwsza część moja druga Rybki;) Macie trochę raury, ale nie przyzwyczajajcie się:) Do napisania miśki! Abi

środa, 25 czerwca 2014

Rozdział 9

*Oczami Laury*
Spojrzałam ponownie na blondyna, który stał parę kroków ode mnie. Zdziwiło mnie to, że nie mówił tych swoich głupich tekstów, ani nie próbował mnie podrywać. Okey, to jest mega dziwne...
-To jest Rydel, Rocky, Riker i Ross-Vanessa przedstawiała po kolei postacie-Oni są rodzeństwem. Natomiast ten tu-wskazała palcem na szatyna-Jest tylko przyjacielem tej rodzinki.
-My się znamy z widzenia! Nie widziałam, że jesteś siostrą mojej najlepszej przyjaciółki!-Rydel rzuciła mi się na szyję i uściskała mocno.
-Z widzenia?-spytała nie pewnie Van.
-Tak! Laura jest kelnerką w ulubionej knajpce mojego brata, Rossa-wskazała palcem na niego.
-To ty Laura znasz ich wszystkich?-spytała mnie Van.
-Tak, ale tylko z widzenia-odpowiedziałam szybko. Spojrzałam wymownie na Rossa. Zrobił zdziwioną minę, ale nie powiedział nic. W moim domu ja go nie znam!
-Przepraszam za brata, wtedy w barze-powiedziała szybko Rydel.
-Laura? Masz mi coś do powiedzenia?-spytała podejrzliwie Van.
-O co chodzi? Jakiego brata? Mam tyle klientów, że nie pamiętam!-uśmiechnęłam się do Rydel. Nie szło mi najlepiej kłamanie.
-Czyli nie pamiętasz Rossa? Jego zachowania czy coś...-Rydel nie dokończyła, bo przerwała jej Van.
-Co ty żeś robił mojej siostrze?-spytała purpurowa Van.
-Vanessa! Nic! Ja tego nie pamiętam! Przynajmniej wiemy, że musiało to nie być wcale takie ważne, ani nic. Nawet nie wiemy co, a ja nie chcę  wnikać. To co? Jemy kolację?-szybko zmieniłam temat.
- Jasne, siadajcie proszę do stołu. - Vanka spojrzała nich i ruchem ręki pokazała że mają usiąść. Błagam niech Ross obok mnie nie siada, proszę, proszę, pro.... Dzięki szczęście, zostaniemy my kiedyś przyjaciółmi?  Zajadaliśmy się sushi i popijaliśmy kakaem. Wszyscy rozmawiali i bawili się w najlepsze oprócz mnie i blondyna.
- Co wy na wieczorek filmowy? - zapytała Vanessa.
- Jasne. - odpowiedzieli.
- Dobra to raczej horror czy komedia?
- Ba że horror. - dodał Riker.
- Dobra to Piła 7. - odpowiedziała.
- Ja idę spać, późno już. Chcę się wyspać bo jutro idę do pracy. - przeciągnęłam się. Podeszłam do każdego i przytuliłam oprócz Ross'a. Wow był dziś wyjątkowo cicho, coś mu jest?
- Dobranoc księżniczko, jutro na pewno cię odwiedzimy w pracy. - powiedziała Delly.
- Ej! Nie ma popcornu. Laura mogłabyś? - poprosiła mnie siostra.
- Serio? A wy nie możecie?
- Ja się boję ciemności. - bronił się chyba Riker.
- Ja też. - pisnęła reszta, oprócz milczącego blondyna który patrzał się cały czas na mnie.
- Yyyy, no to mamy problem, ja też się boję łazić, a do tego w nocy. - powiedziałam z sarkazmem.
- Dobra Ross, idź z nią, ty jako jedyny się nie odzywałeś to się  nie boisz, nie? - poklepał go brat po plecach.
- Ja? Bać się? No błagam cię. - wstał z kanapy i powędrował do mnie. Niee chcę iść z nim. Boże.
- A tak w ogóle jest po 21 o 22 zamykają sklep więc... Wiać! - pstryknął palcem eee... Rocky?
Poszłam wziąć bluzę, ubrałam buty i wyszliśmy.  Szliśmy ciszy, trochę niezręcznie. Kiedy doszliśmy do sklepu, szybko poszłam wziąć wymarzony popcorn dla siostrzyczki, ohh kiedyś ją za to zabije. Zapłaciłam i wyszliśmy ponownie w ciszy do domu.
- Słuchaj odpuszczam sobie. Chcę abyś wiedziała że jesteś ważna dla mnie i.. - mówił.
- Laura! - krzyknął ktoś z tyłu.
- Elliot!? - krzyknęłam niedowierzając. Zostawiając oszołomionego Ross'a, pobiegłam i rzuciłam się Elliotowi na szyję.
- Jezu, nie myślałem że będziesz tak bardzo tęsknić. - odparł.
- Ja też kuzynie...


Joł, jołki :D. I jest rozdział 9 yay ;p. Akcja dopiero się rozgrywa, soooł ;p. Napiszcie co myślicie o rozdziale ;). Pierwszą część pisała Aby a ja drugą. Dziękujemy za komentarze, motywujące oczywiście. Ilysm.
Czekamy na opinie rozdziału. ;)

czwartek, 19 czerwca 2014

ZAPRASZAM!

ZAPRASZAM WAS NA MOJĄ STRONĘ INFORMACYJNĄ O R5 I LAURZE MARANO! CODZIENNIE NOWE INFORMACJE! ZAOBSERWUJCIE I BĄDŹCIE NA BIERZĄCO. :3 ROZDZIAŁ WKRÓTCE! :).
 http://stealyourheart123.blogspot.com/

sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział 8

Oczami Laury, następny dzień.

O mój boże, jest po 7, zaraz spóźnię się do pracy! - pomyślałam. Wstałam szybko z łóżka, spojrzałam za okno, dzisiaj będzie ciepło. Założyłam na siebie krótkie spodenki i luźny top. Wzięłam bułkę z szafki i wyleciałam jak wicher do pracy.
- Już jestem! Przepraszam za spóźnienie. - mówiłam szybko. Podreptałam założyć fartuch i brać się za robotę. Jak na razie wszystko szło dobrze. Po 15 była już tutaj cała sala ludzi, których ja z Raini musieliśmy obsłużyć. To mój najszęśliwszy dzień w życiu. Dlaczego? Bo nie ma tutaj Lyncha. Po 18 zaczął się wieczorek karaoke. Dzisiaj Raini miała wartę. Ja mogłam iść już do domu. Zdjęłam fartuch i szłam w stronę domu, o dziwo nikogo nie spotkałam, chodzi mi o Lyncha, oczywiście. Weszłam do domu i kogo zastałam? Siostrę we własnej osobie.
- Vanessa! - krzyknęłam podbiegając do niej i mocno ją ściskając.
- Wow, nie myślałam że będziesz aż tak mocno tęsknić. Ale, brak mi powietrza, mogłabyś.....tak...mocno.. nie ściskać. - wysapała. Szybko się od niej odsunęłam.
 - Sorka. - zaśmiałyśmy się.
- Noo, to opowiadaj jak było.
- Genialnie. Dostałam pracę w serialu i akurat będzie nagrywany tutaj w Los Angeles. - pisnęła uradowana.
- Gratuluję ci, kochanie.  - ponownie ją przytuliłam.
- A u ciebie coś nowego? - spytała podnosząc brew.
- Nie, nic noweeeego. - przeciągnęłam.
- Na pewno? Bo znalazłam list w twoim pokoju od niejakiego Ross'a Lyncha. - spojrzała na mnie jak na głupią.
- Jaki list? - zrobiłam grymas na twarzy, Vanka podała mi go.
- Ja go nigdy na oczy nie widziałam.
- Dzisiaj go znalazłam bo dziś przyjechałam. Prosto na twoim łóżku leżał. Idź go przeczytaj, romantyk z tego kolesia. Słodkie rzeczy ci tam wypisał. A ja pójdę zrobić kolację. - mrugnęła do mnie i poszła w stronę kuchni. Taa, romantyk, przeszło mi przez myśl. Powolnym krokiem ruszyłam do mojego pokoju. Okno było otwarte. Pewnie tu był. Położyłam się na łóżku i zaczęłam powoli czytać, na głos.
'' Do mojej księżniczki
Sam nie wiem jak to możliwe i czy można to racjonalnie wytłumaczyć. Lecz dziś wiem,że to dla ciebie żyję, marzę, tęsknię,to ciebie kocham. Jesteś niepowtarzalna, ciepła, kochana, nie dla mnie ale dla innych. Gdy widzę cie i rozmawiamy nawet w ten kłótliwy sposób, jestem szczęśliwy że cie poznałem,i wszystkie problemy przestają istnieć, gdy przed moimi oczami pojawia się Twoja piękna twarz,ogarnia mnie wzruszenie i zastanawiam się dlaczego? Czy to nagroda czy kara? Wiem jedno zależy mi na tobie, choć wiem że i tak nie wiele to zmieni i niewiele te słowa znaczą dla ciebie,rozumiem że te słowa Kocham cię nic dla ciebie nie znaczą i nie znaczyły wypowiadane przez zemnie, choć jeszcze ci tego nie powiedziałem na żywo, ale kiedy będę mógł to to powiem. Zmieniam się dzięki tobie, ty tak na mnie działasz.
Twój Rossy x ''
Uśmiechnęłam się sama do siebie. No, romantyk z niego jest. Ale czy to, co napisał jest szczere? Nie znam go, i nie mogłabym mu zaufać. Ludzie z dnia na dzień się nie zmieniają. A z resztą, nie czuję nic do niego.
Jedne słowa utkwiły mi w głowię '' Zmieniam się dzięki tobie, ty tak na mnie działasz.'' Jeśli dałabym mu szansę na przyjaźń to pewnie bym tego pożałowała.  Ale on nigdy nie odpuści.
- Lau, chodź kolacja na stole. - usłyszałam  z dołu ciepły głos siostry. Zeszłam na dół, usiadłam do stołu.
- Zaraz przyjdą goście, których poznałam dzisiaj jak przyjechałam. Są bardzo sympatyczni, a taka blondynka po prostu idealna przyjaciółka. Zostaną na noc. - w tym momencie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. - O! To pewnie oni. - poszła otworzyć drzwi. Kiedy weszli do pokoju, byłam w szoku bo to było prawdopodobnie rodzeństwo Ross'a z samym Ross'em. Dziękuje ci bardzo, Vanessa. Szykuje się niezła noc.


Hej! Hej! :D. Wróciłam ze szpitala pare tygodni temu, jest dobrze kochani. Dziękuje za życzenia i te cudowne komentarze! Rozdział pisałam ja czyli Ryba :3. Co tu dużo mówić, kochamy was :*. Do napisania misie :3.
~Ryba XDD.
~ Abi.
Przy okazji zobacznie najnowszy teledysk The Vamps w którym występuje Laura ;3. Jak wam się podoba? Dobrze wyszła? Moim zdaniem wygląda jak księżniczka i zrobiła wszystko profesjonalnie. x