poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział 13

Co on powiedział? Że ja coś poczułam! Jak on śmie w ogóle, bezczelny, co on w ogóle o mnie wie.
- A wiesz co? Nic nie poczułam, to była tylko gra aktorska, drobnostka dla mnie. - wrzasnęłam i poszłam dalej.
- Czyli nic nie poczułaś? - uniósł brwi.
- Nic. - odpowiedziałam krótko i szłam dalej.
- Na pewno? - złapał mnie za rękę i spojrzał w oczy.
- Na pewno. - odparłam jasno.
- A ja myślę że poczułaś. - wyznał zadowolony.
- A ja myślę że to ty coś poczułeś. - wygarnęłam tym samym.
- Jeszcze się nad tym nie zastanawiałem, ale kto wie. Może tak a może i nie. - wyszczerzył zęby i zatrzymał mnie.
- Ohh, wielki Ross Lynch nie wie czy coś do mnie czuję, wielka mi nowość. - popatrzałam na niego.
- Pisałeś mi w liście że jestem twoją księżniczką, i że dla mnie żyjesz, marzysz i że mi powiesz 'kocham cię' gdy mnie jeszcze spotkasz. - prychnęłam.
- Bo to prawda co napisałem. - zrobiłem wielkie oczy.
- Nigdy ci nie uwierzę. - rzekłam. - muszę już iść, na razie. - dodałam i powoli od niego odchodziłam.
- A dostanę chociaż buzi na dobranoc? - spytał. Ha! I co jeszcze? Szłam dalej, nie odwracałam się, lecz po chwili się zatrzymałam i odwróciłam. Ohh, dlaczego mnie do niego tak ciągnie? Stoi tam jak słup i patrzy na mnie tymi swoimi oczami. Dlaczego nie mogę się mu oprzeć? Wiem jedno, nie mogę się w nim zakochać. Podeszłam do niego i lekko musnęłam jego usta.
- Za co to było? - zapytał.
- Za nic. I co? Teraz będziesz spał dobrze? - o dziwo się uśmiechnęłam.
- Jeszcze nie. - spojrzałam na niego dziwnie. Złapał mnie lekko w tali i ujął moją twarz. Czy on chcę zrobić to o czym myślę? Blondyn spojrzał mi w oczy i dał buziaka. Wow, to było słodkie.
- Wow, trzy całusy w ciągu dnia. - westchnęłam.
- Możemy tak częściej.-przysunął się ponownie do mnie.
- Ojj, już nie czwartego nie będzie.- lekko się uśmiechnęłam.
- Ale i tak na mnie lecisz. - uśmiechnął się zawiacko.
- Nienawidzę cię - zaśmiałam się i odeszłam. Muszę się wyspać jutro kolejny dzień pracy.
- Taaaa, leci na mnie - szepnął do siebie, i on myśli, że ja tego nie usłyszałam?
<Następny dzień>
Przeciągnęłam się baaardzo leniwie. No cóż... Kto lub co mnie obudziło? Tak, dobrze myślicie - budzik! Czyli mam pół godziny na ubranie się i przyszykowanie. Super. Wstałam i leniwie podążałam do łazienki w celu wykonania porannych czynności. Ciągle zastanawiałam się nad tym, co powiedział mi Ross. Owszem, poczułam coś. Takie uczucie, którego nigdy nie doznałam. Te motyle w brzuchu rozrywające mnie od środka... Ten uśmiech na mej twarzy, kiedy on jest w pobliżu i ten smutek - gdy go nie ma... Nie! Nie! Nie! Ja nie mogę się w nim zakochać! On cię wykorzysta! On cię nie kocha! On cię...
Moje przemyślenia przerwał dźwięk otrzymanej wiadomości. Była od Rossa.
,,Do zobaczenia pracy kochanie:*"
Co on sobie wyobraża! Jak on śmie! Dobra koniec tego. Wdech i wydech. Wdech i wydech.
Poszłam się jeszcze ubrać i wzięłam ze stołu jabłko po czym poszłam do pracy.
W pracy przytuliłam Raini na powitanie. Wzięłam swój fartuszek i zaczęłam pracę. O dziwo, nie widziałam Rossa. Dziwne... Mówił, że będzie. Po chwili jednak usłyszałam dźwięk motoru. Czyli przyjechał. Jednak dźwięk motoru zagłuszył pisk opon i hałas, jakby auto w coś wjechało z dużą prędkością. Szybko wybiegłam z miejsca pracy. Nagle łzy zaczęły zbierać mi się do oczu.
-Ross!-krzyknęłam patrząc na zakrwawionego chłopaka. Podbiegłam do niego.
-Niech się pani od niego odsunie! Karetka już jedzie!-krzyczał do mnie jakiś przechodzeń. Nie słuchałam go. Ręce i usta mi drżały, ja sama miałam wielką gule w gardle. Czemu się tak o niego martwię? Z szoku, nawet bym chyba nie zadzwoniła po karetkę. Nagle wzrokiem odszukałam sprawcę wypadku. To był mężczyzna, przy samochodzie, który wjechał w motor Rossa. Podbiegłam do mężczyzny, który chyba nie do końca rozumiał, co zrobił. Jedynie, co miał, to lekko spuchnięte oko. W coś walnąć musiał. W tamtym momencie nie zważałam na nic. Kierowały mną emocje.
-Ty!-wydarłam się na niego podchodząc bliżej-Jak mogłeś! On może nie przeżyć! Prawie go zabiłeś! Teraz dowiesz się jak to jest!-nie wiem czemu tak zareagowałam. Zaczęłam go bić, gryźć - mając łzy w oczach. Oszołomiony facet stał jak słup soli. Jakiś przechodzeń złapał mnie w pasie i odciągnął. Wyrwałam mu się i podbiegłam do Rossa.
Z daleka słychać było dźwięk karetki. Nie chcieli pozwolić mi jechać, ale kiedy powiedziałam, że jestem jego dziewczyną i oprócz mnie nie ma nikogo, wpuścili mnie.
Jechaliśmy dość krótko. Ale czas niemiłosiernie mi się dłużył. Cały czas trzymałam Rossa za rękę.
Jak dojechaliśmy widziałam tylko, jak na noszach go wynoszą. Mówili, że muszą go wybudzić, odratować czy coś takiego. Sama nie wiem. Wiem tylko, że dość długo czekałam, aż podadzą mi nowiny. W końcu przyszedł lekarz.
-Pani Marano? Dziewczyna Rossa Lyncha?-spytał podchodząc bliżej.
-Tak, to ja. Co z nim?
-Ma złamaną rękę. No i przede wszystkim dużo szczęścia. Zazwyczaj takie wypadki kończą się śmiercią. A u niego to tylko strata przytomności i złamana ręka. I parę żeber.
-Wyjdzie z tego?
-Tak, ale potrzebuje dużej opieki. A pani jest jego jedyną rodziną...
-Oczywiście zaopiekuję się chłopakiem. Dziękuję za informacje. A mogę do niego wejść?
-Oczywiście. Pacjent czuje się lepiej.
Szybko podeszłam do sali, w której leżał Ross. Gdy weszłam i go zobaczyłam to się przeraziłam. Miał rozcięty łuk brwiowy, rękę w gipsie, podbite oko, a cały na mój widok się uśmiechnął.
-Moja dziewczyna przyszła. Moja osobista całodobowa opieka. Witaj skarbie-powiedział ze swoim zadziornym uśmieszkiem. W co ja się wpakowałam?
***
Z tej strony Abi:) Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Pamiętajcie, że zależy nam na waszych komach. Piszcie szczere opinie. Rybka pisała 1 cz. ja 2:) Do napisania:*
~Abi
~RybaXDD



sobota, 19 lipca 2014

Rozdział 12

*Oczami Laury*
-Ma na imię Laura-odparł szybko. Dziewczyna zrobiła się jeszcze bardziej czerwona na twarzy. Nagle przez przypadek wypadłam z ukrycia prosto na chodnik, będąc teraz jakieś 5 metrów od nich.
-To ona!-krzyknął Ross i podbiegł do mnie, przy okazji pomagając mi wstać. Wyszeptał krótkie ,,proszę, zgódź się". Chyba wie, że podsłuchiwałam.
-To prawda?!-krzyknęła w moją stronę.
-Tak. To prawda. Ja i Ross jesteśmy razem parą.
-Bardzo śmieszne! Przecież on jest ze mną!-krzyknęła wściekła blondynka.
-Nigdy z tobą nie byłem Susan. Ubzdurałaś to sobie. Jak chcesz, mogę wywalić cię z naszej paczki-powiedział całkiem poważnie Ross.
-Nie zrobiłbyś tego-powiedziała tym razem smutno-szczęśliwa.
-Owszem. Nie jestem damskim bokserem, ale to bym zrobił, nawet z czystą przyjemnością.
-Nie ośmieliłbyś się. Mój ojciec jest prawnikiem!-zaczęła się wydzierać, tym samym zwracając na nas uwagę przechodniów.
-A co ma piernik do wiatraka?-spytałam nie kapując.
-Dużo?-odpowiedziała pytająco.
-Okey... Nie wnikam-powiedział tym razem Ross.
-W takim razie od kiedy jesteście razem? Nigdy was razem nie widziałam.
-Od jakiegoś tygodnia-teraz odpowiedziałam ja.
-Ale Ross nie mówił, że kogoś ma.
-Gdybym ci powiedział Susan, to byś dostała jeszcze większej furii-powiedział ze stoickim spokojem do już bardziej opanowanej dziewczyny.
-A myślisz, że uniknął byś takiej sytuacji?-spytała z powagą.
-Nie. Wiem, że to nie uniknione, bo jesteś psychiczna-powiedział, po czym zatkał sobie buzię, a na twarzy dziewczyny pojawił się kolejny wyraz złości.
-Mówicie, że jesteście razem od tygodnia? Przecież ona-pokazała palcem na mnie-mówiła, że cię nienawidzi!
-Nienawiść przerodzona w miłość-powiedziałam udając miłość, do istoty, która trzymała mnie za rękę. Tak, dobrze myślicie. Ta istota to Ross.
-A ty przecież na początku też nie pałałeś do niej sympatią!-krzyknęła do Rossa.
-Widzisz... Ludzie się zmieniają. Na prawdę.
Susan stała się bardziej podejrzliwa. Przecież trzymanie za rączki na pewno jej nie wystarczy. Jeszcze kilka dni temu rozszarpałabym go najchętniej, a teraz rzucam mu się w ramiona? Przecież to jest bardzo podejrzliwe.
-I tak wam nie wierzę. Udowodnijcie-powiedziała z chytrym uśmieszkiem, myśląc, że już nas złamała, a my przyznamy się do kłamstwa. I pewnie by tak było, gdyby nie Ross. Gdybym, wiedziała, co zrobi w życiu bym się na to nie zgodziła...blondyn złapał moje obie dłonie, spojrzał w oczy, które wysyłały mi przepraszające spojrzenie. Zerknął jeszcze raz na blondynę która zrażała nas obu wzrokiem, i potem z pewnością siebie złączył nasze usta w pocałunku, a ja? Stałam w osłupieniu, nie wiedziałam czy mam odwzajemnić pocałunek. Jak kłamstwo to kłamstwo, trzeba kłamać dalej. Zrobiłam to, odwzajemniłam buziaka, a żeby było to bardziej przekonujące, moja ręka oplotła jego blond czuprynę. Czułam jak uśmiecha się przy całusie, nie wiem dlaczego, ale podobało mi się to.
- Ej, koniec!!! Jak możesz się całować z tą suką!!- Oderwała nas od siebie. Ross z chytrym uśmieszkiem odpowiedział.
- To moja miłość życia, nie ty nią jesteś.
- Zabiję ją!! Choć mała szujo! Rossa mi zabrałaś! - wrzeszczała. Patrzałam na nią z przerażeniem,  dobrze że w ostatniej chwili Ross ją złapał bo było by ze mną źle. Popatrzałam na zegarek było po 8, nie, nie!! Spóźnię się do pracy! Ona mnie wyleję.
- Pójdziesz stąd czy ja mam cię odprowadzić? - mruknął jej do ucha.
- Ughhh! Pójdę sama, ale pamiętaj brązowa szujo, jeszcze się zemszczę! Jeszcze pożałujesz.- wyrwała się blondynowi i uciekła. Chłopak spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął.
- Słuchaj, bardzo przepraszam, nie chciałem żeby tak wyszło. Ja naprawdę...- przerwałam mu.
- Dobra spoko, możesz mi powiedzieć jak to odkręcimy? Nieważne, muszę iść bo się spóźnię i mnie wyleją z pracy. - sapnęłam.
- Mogę cię podwieźć, wsiadaj na motor.
- Ty tak serio? - uniosłam brew.
- Wiem że nasze stosunki nie są ymmm, no dobre, ale nie chcesz się spóźnić, prawda? To wsiadaj. - pognał mnie. Przewróciłam oczami i usiadłam na jego maszynę, on uśmiechnął się ''ponownie do mnie'' i ruszył w stronę baru. Gdy dojechaliśmy szybko zeszłam z tej maszyny i pognałam do pracy.
- Dzień Dobry! Strasznie przepraszam za spóźnienie, to się już nigdy nie powtórzy. - powiedziałam wparowując jak mgła do środka.
- Hahaha szefowej jeszcze nie ma. Później przyjedzie, ma jakąś sprawę do załatwienia. - śmiała się jak opętana, a kto? Oh, tak Raini.
-  HA HA HA! Bardzo śmieszne. Ale tak na serio, to ulga. Już myślałam że będzie się na mnie wydzierać i mnie wyleję. - odetchnęłam.
- Miałaś szczęście. - uśmiechnęła się. - A tak w ogóle to cześć. - przytuliłyśmy się.
- WOW Laura, ty to powinnaś na jakieś zawody jeździć, tak szybko biegasz. - w drzwiach pojawił się blondyn.
- To ty się już nim pogodziłaś? Jest rozejm? - przyjaciółka szepnęła mi na ucho.
- Nie, no co ty. Tylko mnie podwiózł, nic się nie stało pół godziny temu, co ty gadasz, ja nic nie zrobiłam, nie pytaj się już więcej o nic. - spanikowałam.
- Pytałam tylko czy się pogodziliście, a co stało się coś? - uniosła brew.
- Nic się nie stało Raini, tylko ją tu podwiozłem. - podszedł do nas. Uff, uratował sytuację.
- Dobra idź ubierz fartuch i do roboty młoda. - poklepała mnie po plecach. Szybkim ruchem pognałam do kuchni, ubrałam fartuch i brałam się do pracy.
- Dzień Dobry co podać? - spytałam klienta.
- Co polecasz? - zapytał jakiś chłopak.
- Łosoś z pieca lub grilla albo pierogi ruskie. - odpowiedziałam.
- To poproszę to pierwsze. - uśmiechnął się do mnie jakiś brunet. Poszłam dać karteczkę do kuchni i wróciłam do Raini.
- Idź może tego swojego blondaska obsłuż, co? - spytała uśmiechając się.
- Mój blondasek? Co ci gadał? Mów! -kazałam.
- Nic, tylko tak żartuję. Dziwnie się zachowujesz dzisiaj.
- Przepraszam, jestem zacofana dzisiaj. - odpowiedziałam i poszłam do blondyna.
- Co ci podać Ross? - zapytałam.
- Nic nie musisz, przyszedłem tutaj tylko dlatego bo ty tu jesteś. - odparł.
- Co? - spojrzałam na niego.
- Jesteś moim tlenem. - wyznał.
- Ty! Ja wiem że sobie ze mnie jaja robisz, więc od pikaj się ode mnie. - rzuciłam i odeszłam.
Godziny leciały a on dalej tam siedział i wpatrywał się we mnie z rozmarzonymi oczami.
W końcu nadeszła 19, godzina wolna od pracy czyli do domu. Zdjęłam fartuch, powiesiłam go na wieszak, pożegnałam się z Raini i wyszłam z baru, kierując się do domu. O dziwo, nigdzie nie widziałam blondyna, ale czułam jego wzrok na sobie. Szłam powoli rozkoszując się ciszą. Niespodziewanie ktoś złapał mnie za rękę i odwrócił do siebie.
- Laura, porozmawiajmy..
- Nie mam ochoty z tobą rozmawiać, Ross! - wrzasnęłam i wyrwałam moją rękę od niego.
- Ale nie zaprzeczysz że nic nie poczułaś gdy się pocałowaliśmy, przyznaj się! -  Stałam jak osłupiała.


Eloska wszystkim! I Mamy rozdział, wcześniej, yay^^^. Rozdział dedykujemy Patce Cher ^_^. Pierwszą część pisała Abi a ja drugą. Dziękujemy za komentowanie bo to strasznie motywuję, oczywiście mamy nadzieję że rozdział się podoba ;). No nic komentujcie miśki. Kolejny rozdział za niedługo. :*. ~ RYBA XDD.
Hejka wszystkim! Jak się podoba? Moja pierwsza połowa druga Rybki:) Jest szybko rozdzialik:) Także komentujecie! Jak już Rybka wspomniała ten skromny rozdział z dedykacją dla Patki:) Do napisania! ~Abi

środa, 16 lipca 2014

Rozdział 11

*Ross*
Idę drogą, widzę piękną brunetkę, podchodzę....... i śpiewam dla niej.
''Zawsze to zabawne uczucie, za każdym razem gdy przechodzisz, to jakbym chodził po suficie, obie stopy nad ziemią i wszystko jest w porządku, gdy pozostaję do góry nogami, jak tracę głowę, bo wiem do kogo należy moje serce.''
- Słuchaj było między nami źle, ale chcę to naprawić, chyba cię kocham. - spojrzałem na nią. W oddali widziałem jak podchodzi do nas jakiś mężczyzna. Złapał Laurę za dłoń, pocałował i razem odeszli z moich oczu.
- NIE! - wrzasnąłem. Rozejrzałem się po pokoju. Uff, to był tylko sen, jak dobrze. Co to miało znaczyć?! Ona mi się śni. Ja się może w niej zakochałem? A może jednak? Może naprawdę mógłbym kogoś pokochać? Co miał znaczyć ten sen? Może chodziło o to że, lepiej teraz niż później. Później, może być już za późno i ktoś mi ją odbierze.
- Zostawić blondasa! Rocky Panda wkracza do akcji!- do pokoju gościnnego wpadł Rocky z misiem w ręku.
- Nic mi nie jest. Miałem zły sen. A ty tak, serio? Wziąłeś misia by mnie obronić?
- Tylko to miałem pod ręką. - wytłumaczył.
- Dobra idź, chcę spać. Jest po północy. Wszyscy śpią. Jutro idę się popatrzeć na mojego misia w pracy. - pisnąłem i wleciałem pod pierzynę, zasypiając po chwili. Niech mi się już nic nie śni, proszę.
<Ranek>
Przeciągnąłem się i otworzyłem powieki. Tym razem zasnąłem i nic mi się nie śniło. Ciekawe o której pracę zaczyna misia... Tak sobie rozmyślałem, aż moje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. Myślałem, że ktoś z mojego kochanego rodzeństwa otworzy te drzwi, ale nie! Tak więc zszedłem z łóżka i poszedłem sprawdzić kto dobija się do naszych drzwi. Kogo tam zastałem?
-Hej Rossy!-powiedziała dziewczyna i rzuciła mi się na szyję, co strasznie mi przeszkadzało.
-Cześć Susan...-powiedziałem z niechęcią.
-Co dziś robisz? Może się gdzieś przejdziemy?-czy ta dziewczyna ma za mały mózg, by zrozumieć, że nie jestem nią zainteresowany.
-Mam plany. Wybieram się GDZIEŚ-podkreśliłem ostatnie słowo, by nie pytała gdzie. Ale jak mówiłem, za mały mózg...
-A gdzie?-spytała robiąc słodkie oczka. Nadal trzymała się kurczowo mojego ramienia.
-Susan, czy do tej twojej główki nie dociera, że jesteś tylko moją koleżanką? A raczej jesteś tylko w mojej bandzie? To wszystko?-spytałem mało delikatnie. Puściła moje ramię, spojrzała się nieobecnym wzrokiem na trawę i bez uśmiechu tak chwilę patrzyła. Po chwili przeniosła wzrok na mnie, uśmiechnęła się szeroko i rzuciła mi się na szyję krzycząc takie słowa:
-Razem już na wieki!-krzyknęła i zaczęła mnie mocno przytulać. Zacząłem się dusić. Ile w takim ciele może być siły?
*Laura*
Idę sobie do pracy ulicą, a co tu widzę? Tą blondynę, co tak klei się do Rossa i jego samego w dodatku fioletowego na twarzy. Podeszłam bliżej, a ona zaczyna się drzeć:
-Razem już na wieki! Razem już na wieki!
A co na to fioletowy Ross? Zaczyna się wyrywać i krzyczeć do Susan.
-Między nami nic nie ma, nie było i nie będzie! Mam już dziewczynę!-krzyknął, a ona nagle z szczęśliwej zrobiła się wściekła. Podeszłam jeszcze bliżej.
-KIM ONA JEST?!-spytała baaaardzo wściekła. Ciekawe, co Ross teraz wymyśli...
***
Elo! Tu Abi:) Rybka pisała 1 część ja drugą:) Przepraszamy za długą nieobecność, ale mamy też własne życie prywatne i wiele innych spraw. Między innymi też pozostałe blogi. W każdym bądź rozdział jest:) Zapraszam też na nasze pozostałe blogi:
Mój: http://i-see-dark-raura.blogspot.com
II Mój: http://she-is-enigma-raura.blogspot.com
Oraz Rybki: http://rossyilaurasweatheart.blogspot.com
Do napisania:)
~Abi
~Ryba XXD