Następnego Dnia, godzina 10 rano..
Powoli otwierałam moje oczy, z trudnością, strasznie chciało mi się jeszcze spać. Zauważyłam, że siedzę na krześle i opieram się o łóżko Ross'a. To teraz plecy będą mnie boleć. Aućć. Pójdę zrobić śniadanie. Wstałam z krzesła, ale nieoczekiwanie z tyłu złapał mnie za rękę Ross.
- Gdzie idziesz? Do pracy? - szepnął.
- Nie, wczoraj wzięłam sobie wolne przez tydzień. A teraz idę zrobić nam śniadanie. - odpowiedziałam zaspanym głosem.
- Dziękuje że się mną opiekujesz, jesteś kochana. Susan to by mnie zgwałciła, boję się jej. - powiedział nadal trzymając mnie za rękę.
- Nie ma za co. Nie zostawiłabym cię z tą szajbuską. - uśmiechnęłam się lekko.
- Kocham twój uśmiech. - wyznał.
- Heh, dziękuje. Ja idę, zaraz wracam. O, i wezmę twoje antybiotyki co lekarz kazał brać.
Po trzydziestu minutach wróciłam z omletami i sokiem pomarańczowym, oczywiście także z antybiotykami, tabletki.
- Proszę, smacznego. - podałam mu tacę z jedzeniem. - Ale najpierw musisz wziąć tabletkę. - dodałam.
- Okej. - uśmiechnął się lekko. Podałam mu tabletkę i sok.
- Blee, ale to nie dobre. - ledwo co ją przełknął. Parsknęłam śmiechem.
- Ej, ale na dwór mogę wychodzić co nie? - spytał.
- Jasne, czemu nie. Ale sam?
- Wiesz, miałem nadzieję że to ty ze mną pójdziesz. - odparł.
- Pójdę. To później bo teraz jest strasznie ciepło na dworze, okej?
- Okej, Laura? Mam pytanie.
- Tak?
- Co się z nami stało? Nie kłócimy się. - zapytał.
- No, dla mnie to jest ulga, a dla ciebie?
- I to wielka. - odpowiedział. - myślisz że moglibyśmy być kiedyś przyjaciółmi? - dodał, nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-Ja... Ja... Idę po coś do picia-odpowiedziałam szybko i wyszłam. Przyjaciółmi? Mam mu zaufać po tym, co robił? Nawet go do końca nie znam. Mogę nawet powiedzieć, że jestem w nim zauroczona, ale na bank nie zakochana, dlatego zrobię wszystko aby się w nim nie zakochać. On na bank chce mnie wykorzystać! I teraz zdałam sobie z czegoś sprawę: przecież przyniosłam mu sok pomarańczowy! To teraz będę musiała wziąć pretekst, że to niby dla mnie.
Z łapałam szybko butelkę wody i zaczęłam ją łapczywie pić. Ciągle zadawałam sobie pytanie: po co ja się zgodziłam na tą całą szopkę? Zaczęło się od jego wyznania miłości, w które nie wierzyłam i wierzyć nie będę. Potem doszła sytuacja z Susan, gdzie nadal nie wierzyłam w jego uczucia. A teraz? Muszę się nim zajmować, nie kłócę się z nim i w dodatku on mi prawi komplementy i pyta, czy kiedyś będziemy przyjaciółmi! Teraz mam pewność: on tylko chce mnie wykorzystać. Na bank! Wielki Ross Lynch chce udowodnić, że może mieć każdą i nie tylko standardowym podrywem, ale też tekstem ,,przyjaciele". Ale ja taka głupia nie jestem. Skończy się ta szopka i mam nadzieję, on zniknie z mego życia raz na zawsze!
Postanowiłam zajrzeć do blondyna i zobaczyć czy nie potrzebuje pomocy. Tym razem będę inna.
-Chcesz coś?-spytałam szorstko gdy znalazłam się w pokoju blondyna. Jego wzrok pokazywał zdziwienie moim zachowaniem.
-Zostaniesz?-spytał z nadzieją.
-Nie-syknęłam natychmiastowo.
-Lau, co ci?-spytał z ,,troską". Ja już znam te jego troskę!
-Nic, dotarło? Oszczędzaj do mnie słowa, unikaj mnie, wyzdrowiejesz i wyniesiesz się z mojego życia raz na zawsze!-krzyknęłam na niego. O dziwo czułam ogromny ból raniąc go słowami, ale nie chciałam mu tego pokazać. Spuścił wzrok... Wbił go w białą kołdrę i powiedział:
-W takim razie teraz nic. Spokojnie, za kilka tygodni zapomnisz o moim istnieniu-powiedział, a ja czułam jak łzy napływają mi do oczu. Jestem taka beznadziejna! Ale nie chcę by mnie złamał.
-Czyli nic?-spytałam już spokojniej, ale nadal wrednie.
-Nic-odpowiedział, a ja zobaczyłam w jego oczach łzy, które tam zostały (w sensie nie płakał, tylko miał łzy w oczach - od autorki). Zrobiło mi się jeszcze gorzej, więc po prostu opuściłam pomieszczenie...
***
Hejo wszystkim! Jak widzicie coraz częściej rozdziały:) Teraz z mojej strony chciałam tylko powiedzieć, że Rybka pisała 1 cz. ja drugą:) Rozdział z dedykiem dla
Patataciątku:**
Patki Cher (i znów chciałam wpisać ,,Sher" XD)
Klaudii Yeah
Ani Fanki
Ani
Justynie K.
Niezapominajeczce :)
Karci Lynch
Żelkowej
Tuli Pomocnej
oraz
Małej Pesymistycznej Dziewczynce
Dziękuję, że komentujecie nasze wypociny, tym samym nas motywując do pisania szybciej:)
~Abi
~Ryba XDD
Dziękuję za dedyk:P
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Rossa
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za dedyk ;*
Ale Ross uczuciowy... <3 trochę mi go szkoda ;/
Czekam na nexta!!!! :D
Thx za dedyk!!!
OdpowiedzUsuńGdy to przeczytała to zrobiło mi się trochę szkoda Ross - poor Rossy :(
Dawajcie szybko next, bo ten był genialny!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Dziękuje za dedykację :D
OdpowiedzUsuńTen blog oraz rozdziały nie należą do wypocin.
Super rozdział :*
Gdy to przeczytałam to zrobiło mi się szkoda Rossa. <3Ciekawe czy mówi prawdę,ale i tak mi go szkoda <33
Czekam na next <3 :*
Ooo... Dziękuję za dedykację :*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
Szkoda mi Rossa :(
Czekam na szybkiego nexta :)
Cudo! Jest nim zauroczona! *.*
OdpowiedzUsuńSweetaśny ten rozdział.
OdpowiedzUsuńDziękuje za dedykacje
Czekam na nexta
Szkoda mi Ross'a.
OdpowiedzUsuńJuż było tak słooodko <3
Dziękuję za dedykację :)
Biedny Ross :/
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział
O jestem w dedykacjach tak bardzo się ciesze a rozdział jak zawsze wspaniały troszkę mi szkoda Ross'a czekam na next uwielbiam was dziewczyny :)
OdpowiedzUsuńekhem ekhem..a ja? XDDD Wiedziałam,że to raczej nie będzie love story :3 Fajny ^^ Życzę weny ;33
OdpowiedzUsuńPrzeczytam rozdział wcześniej, ale nie napisałam koma, bo palce mi się plątały:D Serio^^ Rozdził zarąbisty^^ Na początku Lau taka milusia, a pod koniec wściekła jak osa, dwa charakterki. Jestems strrrasznie ciekawa następnego rozdziału^^
OdpowiedzUsuńPs, Było blisko z Sher, Szer się czyta hahaha
Pozdrawiam:*
Dziękuję za dedykację: 3
OdpowiedzUsuńLaura mila, uprzejma.
Chwila namysłu:
Wściekła itp xD
Kocham jej charaktery xD